piątek, 16 grudnia 2016

Święta miesiąc przed porodem.


    Jaki jest najgorszy czas na poród? Myślę, że właśnie miesiąc po Świętach Bożego Narodzenia. Dlaczego? Bo to nieludzkie! Wszędzie mnóstwo zabawek, świątecznych śpioszków, kocyków, kombinezonów... a Ty pchasz przed sobą wózek sklepowy i brzuch ze świadomością, że w tym roku jeszcze nie przydadzą Ci się te śliczności. Ale to nie jedyny powód!



    Poza cierpieniem spowodowanym tym, że nie zobaczysz jeszcze swojego maleństwa w stroju renifera, jest jeszcze kilka spraw, które w tym okresie mogą być dość trudne. Ja całe szczęście nadal całkiem dobrze funkcjonuję, choć tylko od poziomu pępka w górę, jednak wiele mam w tym okresie odczuwa już silne zmęczenie i ciężko im przygotować święta. A przecież jest kilka ważnych spraw do ogarnięcia.


Prezenty


Zacznijmy od najprzyjemniejszej kwestii - prezentów. Uwielbiam dawać prezenty i co roku szukam takich, które uszczęśliwią moich najbliższych. W tym roku jednak pojawiło się kilka ograniczeń.
Po pierwsze- budżet. Przygotowania do przyjścia Szymka na świat znacznie go nadszarpnęły, spora część funduszu świątecznego została wydana na remont i akcesoria dla dzidziusia. Mimo wszystko udało mi się jakoś rozwiązać problem, prezenty są tańsze, jest ich mniej, są jednak konkretniejsze. Zamiast słodyczy, które zawsze wrzucam w paczki, rodzinka dostanie domowe, świąteczne ciasteczka. 
Drugim, sporym ograniczeniem jest mobilność. Nie kulam się jeszcze, jednak długie chodzenie po sklepach, stanie w kolejce do kasy czy przepychanie się w tłumie ludzi jest już zdecydowanie męczące. Dlatego też w tym roku większość prezentów zamówiłam przez Internet. Plus - wiele z nich kosztowało mniej niż w sklepach stacjonarnych. Minus - wybieranie prezentów nie sprawiło mi już takiej radochy.

Porządki


Kolejna ważna sprawa to porządki. Mimo, że nie organizuję świąt u siebie, to jak co roku chciałabym by przed świętami udało się zrobić gruntowne porządki - zwłaszcza, że niedługo może być to ciężkie do zrobienia. Jak wspominałam, całkiem dobrze daję sobie jeszcze radę, jednak sprzątnięcie miejsc, które są poniżej mojego pępka jest aktualnie bardzo utrudnione. Niestety, w tym roku mogę zostawić je nieposprzątane, albo wykorzystać do sprzątania męża. Zgadnijcie którą opcję wybiorę... No cóż, mężowi należy się jakiś bonus od Gwiazdora/Mikołaja ;)


Gotowanie


Przed świętami zdecydowanie najwięcej roboty mamy w kuchni. Gotowanie, pieczenie, pierniczki, ciasteczka, grzybowa... Cała lista. Polecam w tym roku zdecydować się na święta u rodziców czy teściów, znacznie zmniejszy to czas stania przy garach ;) Ja wigilię spędzam troszkę u teściów, troszkę u rodziców... a i tak mam sporo roboty. Coś zrobić na jedną i drugą wigilię, coś do domu, upiec dobre ciasto. Jest co robić. Największym problemem jest pozycja stojąca (strasznie puchną nóżki) i to, że w kuchni robi się strasznie gorąco i duszno, co w ciąży odczuwamy podwójnie. 
Jak ułatwić sobię robotę? Pomyśl czy w tym roku nie warto zamówić gotowej garmażerki czy ciasta. Możesz też lekko oszukać i kupić ciast z paczki, znacznie ułatwi Ci to robotę :) A ja... standardowo będę stała i pichciła, bo nie wyobrażam sobie nie pomóc w przygotowaniach. Będę zmęczona, ale zadowolona z siebie :)


Spotkania z rodziną


Jak dla mnie to jeden z największych problemów. Pewnie dla wielu z Was też. Wiąże się to z dalszymi podróżami, siedzeniem w aucie, długą jazdą. Ja w tym roku ograniczam te jazdy i jadę jedynie odwiedzić rodziców. Nawet świąteczną wizytę u babci zaplanowałam dużo wcześniej (w ostatni poniedziałek, jednak nie doszła do skutku- po drodze zepsuło się auto), by w te święta móc odpocząć.
Tym które narażone są na wielkie, rodzinne święta... współczuję. Ogólnie nie lubię wielkich wigilii, zrobiliśmy taką raz i była totalnym niewypałem. Każdy czekał na koniec i powrót do domu i swoich własnych tradycji. Duże skupisko ludzi pod koniec ciąży to słaby pomysł. Łatwo złapać jakieś przeziębienie, a jeszcze łatwiej dostać na głowę. Wszystkie ciotki dające Ci macierzyńskie rady, ocenianie czy dużo czy mało przytyłaś, dorzucanie na talerz- no bo jesz za dwóch! Głaskanie po brzuchu i zachwycanie się, że czują kopniaki (mimo, że wiesz, że dziecko akurat się nie wierci). Jeżeli łatwo Cię rozdrażnić, polecam tym razem spędzić święta w mniejszym gronie. Zwłaszcza, że po urodzeniu dziecka, trzeba przygotować się na prawdziwe pielgrzymki w swoim domu.

    Choć wydaje się to strasznie trudne, wiem, że dla chcącego nic trudnego i mimo bardzo zaawansowanej ciąży, można zorganizować i przeżyć Święta. Mnie osobiście najbardziej boli to, że nie mogę wrzucić jeszcze pod choinkę zabawek dla Szymka... ale odbiję sobie za rok. To będą Święta stulecia :)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz